Nasz mały biznes

Kolejny raz w tym roku, podeszliśmy wraz z mężem do tematu otwarcia własnej działalności. Debatom co do słuszności tego pomysłu nie było końca. Po stwierdzeniu, że jednak jest to dobry pomysł – zaczęliśmy prześcigać się w propozycjach czym miałaby się zajmować nasza firma i co chcielibyśmy robić w przyszłości. Bardzo długo trwało, zanim podjęliśmy ostateczną decyzję. Stanęło na tym, że będzie to zakład krawiecki. Powinniśmy bez problemu poradzić sobie z tym tematem, ponieważ zagadnienia typu: wszycie, przeszycie, uszycie, dziurka, guzik, zamek, materiał nie są nam obce. Ja skończyłam szkołę krawiecką, a mój mąż jest z zawodu krojczym.
Mieliśmy odłożone trochę gotówki. Na start powinno wystarczyć. Zaczęliśmy się rozglądać za lokalem, który spełniałby nasze oczekiwania. Długo nie szukaliśmy. Wpadł nam w oko piękny warsztat do wynajęcia. Blisko rynku, w miejscowości w której mieszkaliśmy. Jedyny minus to cena – była dla nas bardzo wysoka. Zaryzykowaliśmy jednak ten wynajem, mając nadzieję, że dzięki idealnej lokalizacji szybko zarobimy potrzebne do zapłaty pieniądze. Dosłownie następnego dnia kupiliśmy dwie maszyny do szycia. Zakupu dokonaliśmy przez internet, za bardzo rozsądne pieniądze. Kupiliśmy również nici, igły, trochę materiału, miary krawieckie, nożyczki i cały sprzęt potrzebny do naszego małego zakładu.
Zaczęła jednak gnębić nas myśli, czy nasza działalność wystartuje bez reklamy? Czy ludzie przyjdą do nas po pomoc krawiecką? Lokalizacja dobra, umiejętności są, ale co z tego jeśli nie będzie klienteli! Stwierdziliśmy zgodnie, że dowiemy się ile kosztuje reklama w radiu. W naszym małym lokalnym radiu. Każdy mieszkaniec słucha go przecież każdego dnia. Pomysł wydał nam się znakomity. Następnego dnia zapukaliśmy do rozgłośni. Oczywiście – usłyszeliśmy- reklama w radiu to jeden z najlepszych pomysłów na jaki można było wpaść. Dokonało się i już tego samego dnia dźwięcznie brzmiała w odbiornikach radiowych wszystkich mieszkańców nazwa naszego małego zakładu krawieckiego.
Firma nasza ruszyła pełną parą. Codziennie witamy nowych klientów. Poprawek krawieckich nie ma końca. Najczęściej ludzie przychodzą, aby im skrócić nogawki od spodni czy rękawy marynarek, wszyć na nowo popsuty zamek, uciąć firanki, czy podszyć zasłonki. Dzięki zakładowi krawieckiemu, zyskaliśmy nowych znajomych. Czasem ktoś przyniesie świeżo upieczone ciasto, czasem ktoś wpadnie na szybką kawę. Bywa i tak, że pierwsi dowiadujemy się najnowszych wieści z naszego małego miasteczka. Ostatnio nawet, przyszedł do nas sam Proboszcz Parafii – właśnie po to aby skrócić spodnie.
Gorąco namawiam wszystkich, aby podążali za swoimi marzeniami. My też mieliśmy mnóstwo wątpliwości. Bardzo długo zwlekaliśmy z podjęciem decyzji. Nie chcieliśmy po prostu zaprzepaścić długo odkładanych pieniędzy, w przypadku, kiedy interes by nam nie wyszedł. Na szczęście udało się. Jestem przekonana, że jeśli ktoś ma pasję czy czuje się dobry w danej dziedzinie to nie powinien się zastanawiać. Mądre podejście i przemyślane kroki zazwyczaj prowadzą do sukcesu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here